Śmiech to zdrowie i każde dziecko o tym wie. Ja od niedawna nabyłam, a może raczej przypomniałam sobie, umiejętność 'śmiania się do rozpuku' i 'całą sobą'! Cóż jest to za przefajna, przeprzyjemna i przepraktyczna czynność a, wydaje mi się, rzadko stosunkowo uskuteczniana! Owszem uśmiechamy się, często nawet wtedy kiedy nie jest nam do śmiechu, ale jak często poddajemy się śmiechowi tak do końca i naprawdę? Tracimy nad nim kontrolę? Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że za rzadko.
Lat temu kilka, kiedy byłam 'wrakiem człowieka', dane było mi poznać panią Basię. Droga moja pani Basia często śmiała się 'naprawdę'. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz byłam świadkiem tego JEJ śmiechu, to pomyślałam nawet, że coś z nią jest 'nie tak'. Dziwiłam się, że jest tyle rzeczy, które potrafiły ją rozśmieszyć. W miarę jak poznawałam zaczęło mi się to całe śmianie podobać i cichutko zaczęłam marzyć o dotarciu do tego miejsca w sobie, które pozwoli mi na taką prawdziwą radość. Teraz, coraz częściej, obserwuję u siebie przebłyski prawdziwego śmiechu, niekontrolowanego, całą sobą. Jak moje komórki to muszą lubić? Ile endorfin wtedy je ożywia? Ile życia te chwile mi dodają do tego co jest mi przeznaczone? I tak sobie myślę, że powinno się uczyć tej umiejętności nas tzw. ludzi dorosłych, bo troszkę o niej zapomnieliśmy w tym całym poważnym biegu do przodu. Zatrzymajmy się i śmiejmy się więcej do rozpuku!!! Oto moje hasło na dziś!!!
Lat temu kilka, kiedy byłam 'wrakiem człowieka', dane było mi poznać panią Basię. Droga moja pani Basia często śmiała się 'naprawdę'. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz byłam świadkiem tego JEJ śmiechu, to pomyślałam nawet, że coś z nią jest 'nie tak'. Dziwiłam się, że jest tyle rzeczy, które potrafiły ją rozśmieszyć. W miarę jak poznawałam zaczęło mi się to całe śmianie podobać i cichutko zaczęłam marzyć o dotarciu do tego miejsca w sobie, które pozwoli mi na taką prawdziwą radość. Teraz, coraz częściej, obserwuję u siebie przebłyski prawdziwego śmiechu, niekontrolowanego, całą sobą. Jak moje komórki to muszą lubić? Ile endorfin wtedy je ożywia? Ile życia te chwile mi dodają do tego co jest mi przeznaczone? I tak sobie myślę, że powinno się uczyć tej umiejętności nas tzw. ludzi dorosłych, bo troszkę o niej zapomnieliśmy w tym całym poważnym biegu do przodu. Zatrzymajmy się i śmiejmy się więcej do rozpuku!!! Oto moje hasło na dziś!!!