środa, 7 kwietnia 2010

podroz czyli co sie moze wydarzyc w czasie podrozy z Krosna do Warszawy neobusem.

( chwilow brak mi polskich liter takze czytaczy przepraszam za uniedogodnienie )
Mozna:
* smiac sie szczerze jak Pippi Lanksztrum czytajac ksiazke Anny Gavaldy 'Pocieszenie'.
* (czytajac te sama pozycje) plakac jak Scarlet Ohara zewnymi lzami.
* zjesc powoli kanapke z past rybna wg 5 przemian, rozkoszujac sie kazdym kesem, a na deser kawalek przedwczesnego swiatecznego mazurka.
* uswiadomic sobie, ze lubi sie ogrodki dzialkowe - male poletka, namiastki wolnosci dla klasy pracujacej, na ktorych zapaleni dzialkowicze sadza co moga - oraz architektoniczna roznorodnosc ich zabudowan rodem z PRL pod haslem: 'klece z tego co moge a jak nie moge to przez noge'.
* popatrzec na swoje dlonie, tak naprawde i bez oczekiwan i strachu, poczuc je, poczuc serce, stopy, lzy i usmiech.
* posluchac dobiegajece z radia pana kierowcy dzwieki utworow Stinga, Claptona, Collinsa - dzentelmenow z przeszloscia i Rojka spiewajacego o samotnosci w swiecie ktory jest tez moj
* docenic kierowce za niezly gust muzyczny
* w przelocie rzucic okiem na arcydzielo budownictwa drewnianego -  swego czasu przepiekny dom z podwieszanymi balkonami, teraz walacy sie pod upluwem lat, ktory ktos dawno temu wlasnymi rekoma wybudowal i wyrzezbil...
* zobaczyc bociany, zielona szkole, kapliczke i woz z koniem, cmentarne anioly bez skrzydel i ze skrzydlami, kwiaty tanczace na grobach ...
* poczuc na swojej twarzy pierwsze promienie wiosennego slonca, tak bardzo wyczekiwane po dlugiej zimie
* wyprostowac sie i oddychac pelna piersia
* obejrzec przydrozne kobiety, kazda za wysokich obcasach z torebka i swoja wlasna historia pod pacha
* usmiechnac sie do psa pilnujacego zalanego w bele pana w Skaryszewie
* zamyslic sie nad egzotycznie brzmiaca nazwa zakladu przetworstwa miesnego MAMBA
* zatrzymac sie i stwierdzic, ze w zyciu naprawde powinny liczyc sie przyjemnosci dnia codziennego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz