sobota, 22 maja 2010

'Kalejdoskop BARDO' Robert Gawliński

goa sun
Życie się zmienia jak w kalejdoskopie. To święta prawda. Robert Gawliński ma rację. I buddyści też.

Bardo (skt. antarabhawa) - w dosłownym tłumaczeniu stan pośredni. Pojęcie buddyjskie z języka tybetańskiego określające każdy przejściowy stan egzystencji: życie, medytację, sen, śmierć.
Najczęściej używane w odniesieniu do stanu pośredniego pomiędzy śmiercią a kolejnymi narodzinami.

I tak:
Wczoraj ( W )- nie było wody i przed nami perspektywa dużej kasy wydanej na naprawę, kopanie nowej studni, lato bez bieżącej wody w kranach,
Dziś ( D ) - już jest, leci sobie ciągłym strumieniem, mimo że brązowa to cieszy (  dzięki Michał za pomoc raz jeszcze )
W - wydawało mi się, że odnalazłam 'przyjaciółkę od serca', 'bratnią duszę', jak to mówiła Ania z Zielonego Wzgórza
D - panie ta jest mi nieodwracalnie daleka w temacie 'dusz bratnich' i z miana przyjaciółki spadła do znajomej po prostu, i jest mi z tym dobrze..
W - bolała mnie wątroba w realu i na samą myśl, co spędzało mi sen z powiek, bo wiadomo wątroba to kluczowy dla nas organ, no i trzy moje ciocie umarły na wątrobowe historie
D - czuję, że jest ok, że się regeneruje i staje mocniejsza w miarę jak ja się mniej boję ..dla odmiany zaczęły doskwierać mi płuca..haha..
W - Słodziutka, nasza kotka, była małym kociakiem i wydawało się, że nigdy nie urośnie bo zdecydowanie jest z tych małych dachowców
D - może zostanie kocią mamą !!!
W - miałam zostać scenarzystką! i 'pomocnicą' Klaudka w realizacji clipu Gawlińskiego, bo po twórczej burzy mózgów ( mojego, Klaudka, Marty, Andrzeja, Marcina, Łukasza..) finalnie,  przy zmywaniu, drogą nagłej iluminacji, wpadłam na genialny nieskromnie mówiąc pomysł, który został oceniony przez wyżej wymienionego muzyka słowem cyt. 'zajebisty'
D - robi to ktoś inny ale wg. naszego pomysłu a my 'nie zaistniejemy' w świadku muzycznym najlepszym klipem roku, nasze nazwiska się nie pojawią na końcu produkcji a gwiazdy nie będą się do nas dobijać o klipy ( jeszcze w każdym razie)...pociągam nosem i płaczę z..ulgi..oszczędziliśmy sobie z pewnością sporo warszawkowego kręćkowego stresu, od którego przecież uciekliśmy 4 lata temu..i dobrze..tak..TAK..( jak mawiała Kaśka z Domu nad Rozlewiskiem ) bo przecież aby coś nowego się narodziło coś musi 'umrzeć' ..tak..

ps. numer zdecydowanie warty wysłuchania..tak..TAK..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz