poniedziałek, 8 lutego 2010

saksy z Indiami w tle

Fiona, Angielska Kanadyjka u której 'popracowywyje' w Szwajcarii i Londynie jako niania from time to time, powiedziała mi kiedyś: 

'Going to India changes the whole idea about life. You should go Aneta. It's your sort of place. You'd absolutely love it'

 

A świat to taka restauracja * zamawiasz coś z menu albo spoza

                                              *czekasz 

                                              *kelner serwuje danie ( z tym że nie zawsze to czego chciałeś, szef kuchni wie!!! co dziś smakuje najlepiej i co dla Ciebie jest zajzdrowsze w tej właśnie chwili )

 


Nie wiem dokładnie kto te |Indie dla mnie zamówił - ja czy Fiona - ale Indie zostały mi przyniesione 'pod nos' w krótkim stosunkowo czasie - w formie saks!!!  a dokładniej mówiąc- nianiowania 3 angielskich dzieci na Goa - famous hippie destination. 

I tak to w restauracji zwanej Życiem Szef zaserwował mi Wybrzeże Oceanu Indyjskiego ( foto 1) w Angielskim Sosie (foto 2) ( przepis 1) 

 

 

                                                         foto 1

 
 foto 2

 

 

  Sos.

Ten oto młody wyluzowany angielski człowiek z butelką, płci męskiej, jeden z 13 składników Sosu Angielskiego, był przyczynkiem wielu moich nieztrawności a także głębokich konfliktów z ww. family ( difficult to belive yehhh??? )

Jego wzrok zdawał się mówić 'I'm a firestarter, twisted firestarter You're the firestarter, twisted firestarter I'm a firestarter, twisted firestarter' ( Prodigy)



 

 

 

*Przepis 1 

*Wybrzeże Oceanu Indyjskiego - nieopisana wielość smaków niesłychanie równa w swej schierarchizowanej formie

*Sos Angielski -5 osobowa rodzina  predestynująca do miana tzw. notting hill posh groovies i yummie mummies sort of thing....+ friends

 

 cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz